grudnia 01, 2020

(Nasza) droga od diagnozy do terapii


Co zrobić, jeśli zauważyliśmy u naszego dziecka dziwne zachowania, które nas zaniepokoiły? Zastanawiamy się, czy to przejdzie z czasem, czy może się pogłębi. Czym może być to spowodowane oraz co możemy zrobić? Gdzie udać się na konsultację i w ogóle od czego zacząć? 

W tym poście w kilku krokach napiszę co powinniśmy zrobić, na przykładzie Karolka. Jest to droga, która poprowadziła nas od diagnozy do terapii.

👉 O tym, jak się rozpoczęła nasza historia - Początek naszej historii

1. 

Ja zaczęłam od rozmowy z osobami z najbliższego otoczenia. Spytałam dziadków, ciocie, znajomych co sądzą o zachowaniu mojego dziecka, kiedy tak na niego patrzą  z boku. Dzieliłam się swoimi wątpliwościami. Rzecz jasna wszyscy mnie uspokajali, mówili że Karol ma czas na odpowiedni rozwój, na nadgonienie rówieśników. Ale to sugerowało, że faktycznie na ten moment jest coś nie tak.

Następnym krokiem była rozmowa z wychowawczynią w przedszkolu oraz z przedszkolną panią pedagog. One przebywają z dzieckiem dużo czasu, obserwują i widzą jak wypada na tle innych. Mają również doświadczenie, potrafią wyłapać różne nieprawidłowości. 

2. 

Tak się złożyło, że z powodu choroby Karola byliśmy na wizycie u pediatry. Tam też porozmawiałam z panią doktor o tym, co mnie niepokoi (w tamtej chwili był to głównie brak mowy). Pediatra wyjaśniła mi jak przebiega rozwój mowy u dzieci, w jakim czasie się on odbywa. Przy okazji zwróciła również uwagę na inne "problemy" i pokierowała, gdzie się udać dalej. 

3. 

Zaczęło się od wizyty u logopedy.  Sprawdzenie mowy, rozumienia. Na jakim etapie rozwoju jest obecnie dziecko i czy bardzo odbiega "od normy". Również otrzymaliśmy pierwsze wskazówki, jak tą mowę wspierać w domu podczas zabawy, jak się komunikować z dzieckiem.

4. 

Potem wizyta u laryngologa, aby się upewnić czy ze słuchem jest wszystko w porządku oraz czy nie ma innych nieprawidłowości.

5. 

Kiedy się okazało, że laryngologiczne jest wszystko w porządku, udaliśmy się na wizytę do neurologa. Pani doktor skierowała nas do szpitala na dokładne badania, m.in. EEG i rezonans.

6. 

Z czasem doszły inne niepokojące objawy. Wzięłam więc opinie z przedszkola i udałam się z nią do Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej w naszym mieście. Tam mieliśmy konsultacje z pedagogiem, psychologiem i logopedą. Po 1 wizycie u każdego ze specjalistów. Nie było potrzeby odbycia więcej wizyt, ponieważ nie było żadnych wątpliwości co do zaburzeń Karolka. 

5. 

Ostatnim krokiem przed postawieniem diagnozy była wizyta u psychiatry. I to nie jedna. Tutaj już mieliśmy kłopot, ponieważ w naszej okolicy nie ma wielu specjalistów, a jak już go znaleźliśmy, to na samą wizytę trzeba było długo czekać. 


Dopiero po zebraniu wszystkich wyników, obserwacji i opinii można było postawić diagnozę.



Pierwszy krok za nami.
Pora na krok drugi - nieszczęsną "papierologię".

6. 

Z diagnozą od psychiatry udaliśmy się ponownie do PPP. Poradnia na tej podstawie wydała opinię, która zawierała zalecenia w sprawie dalszej terapii. Dostaliśmy dokument upoważniający do otrzymania nauczyciela wspomagającego w przedszkolu, dodatkowych godzin Kształcenia Specjalnego oraz WWR.

7. 

Ponieważ Karol chodzi do przedszkola ogólnego, to jeden dokument zanieśliśmy właśnie do przedszkola. Dzięki niemu otrzymał nauczyciela wspomagającego oraz kilka godzin miesięcznie w ramach kształcenia specjalnego.

Z drugim dokumentem kierującym na WWR szukaliśmy placówki, która by to zrealizowała. Tutaj też napotkaliśmy problem, bo placówki nie mają funduszy, aby w pełni zrealizować zalecenia. Znaleźliśmy taką w innym mieście.

8.

Od psychiatry dostaliśmy także dokument, dzięki któremu mogliśmy się ubiegać o wydanie orzeczenia o niepełnosprawności. Należało się z nim udać do Powiatowego Zespołu Orzekającego o Niepełnosprawności w Starostwie Powiatowym. Dołączyliśmy do tego całą wcześniejszą dokumentację i wypełnione dodatkowe formularze. I czekaliśmy na odpowiedź. Potem na Komisję, którą mieliśmy zdalnie. I znów na odpowiedź. 
I udało się. Wszystko zostało pomyślnie załatwione.

Wydaje się tego dużo. To prawda, jest sporo załatwiania, chodzenia z dzieckiem od specjalisty do specjalisty, powtarzania każdemu z nich to samo. Potem dużo formalności.
Muszę jednak przyznać, że u nas poszło to całkiem gładko. Największy kłopot mieliśmy ze znalezieniem psychiatry. Nie jest to niestety łatwe, specjalistów jest jak na lekarstwo. No i cała nasza droga "formalna" przypadła na okres "koronawirusowy", kiedy to placówki i urzędy były pozamykane i trzeba było sprawy załatwiać zdalnie.
Ale się udało. Karol rozpoczął terapię i już widać pierwsze postępy. 

Jestem ciekawa, czy jeszcze jakieś dodatkowe badania mogliśmy przejść? Jakieś konsultacje?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz