czerwca 20, 2020

Początek naszej historii

Pierwszy post. Będzie prywatnie i osobiście. Opowiem Wam jak to wszystko się zaczęło... Jaka była reakcja otoczenia. I po co mi w ogóle ten blog? 



Kiedyś to było normalnie...

Mówi się, że autyzm dziecięcy ma się od urodzenia. Cóż, ja tych objawów przez niemal 2 lata nie dostrzegałam. A może nie chciałam dostrzegać? Bo Karol zawsze był dzieckiem bardzo wesołym, uśmiechniętemu i żywiołowym. Rozwijał się książkowo - ząbkowanie, raczkowanie, chodzenie, jedzenie, kupka, siku i tak dalej. Jego ulubione zajęcia to były klocki, puzzle i rowerki. Potrafił z puzzli ułożyć całe obrazki.

Ale gdzieś w podświadomości czułam, że nie do końca jest tak, jak być powinno. Matczyna intuicja mówiła mi, że coś jest nie tak...

... a potem się popsuło

I nagle coś się posypało. Jak domek z kart, wszystko po kolei. Karol zrobił się nerwowy i agresywny. Puzzle zaczęły mu sprawiać trudność, nie potrafił dopasować nawet 2 kawałków. Szybko tracił zainteresowanie i na niczym się nie skupiał. Na nic nie zwracał uwagi i nic go nie interesowało. Jakby nic nie rozumiał... Z perspektywy czasu widzę, że Karol miał mnóstwo objawów autyzmu, ale w tedy jeszcze tego nie potrafiłam nazwać. To, co jednak mnie najbardziej niepokoiło, to to, że mając dwa lata nie wypowiedział jeszcze żadnego słowa! ŻADNEGO!

Gdy Karolek skończył dwa latka zachorował i poszliśmy do lekarza. Tam pani doktor powiedziała, że mój syn "żyje we własnym świecie". To było bardzo jednoznaczne... I po raz pierwszy potwierdziło moje największe obawy. Postanowiłam, że nie będę już dłużej czekać (sama nie wiem na co) i zacznę coś działać.

Bo to chłopak jest!

Jaka była reakcja otoczenia? Pukali się w głowę, że wymyślam problemy. Na każdym kroku słyszałam: "Przecież to chłopak, każdy chłopak się późno rozwija". Poznałam też mnóstwo historii "znajomych znajomych", którzy mają dzieci, które miały podobne objawy a "są normalne i zdrowe". Ech ;-)

Ale poszliśmy z Karolkiem na jedną konsultację, na drugą, trzecią, piątą... Ostatecznie skończyło się diagnozą "autyzm dziecięcy", zaleceniami terapeutycznymi i orzeczeniem o niepełnosprawności.

Czy diagnoza mnie dobiła? Zdołowała? W zasadzie nie... Pierwsza moja reakcja to był smutek. Ale spodziewałam się tej diagnozy, więc nie był to szok. Wiadomo, że jak każda mama chciałabym, aby moje dzieci były zdrowe, dobrze się rozwijały. Nigdy nie przypuszczałam, że jedno z nich będzie niepełnosprawne. Pojawiały się nawet pytania - czy to nasza wina jako rodziców? Czy mogliśmy coś zrobić, aby temu zapobiec? A może diagnoza jest mylna, faktycznie coś sobie uroiłam?

Mimo wszystko zmotywowało mnie to, dało energię, którą chciałabym przeznaczyć na wsparcie. Zrobię wszystko, aby Karolek nie odstawał od swoich rówieśników. Aby ludzie nie patrzyli na niego przez pryzmat autyzmu. Tak jak każda mama najbardziej na świecie chcę, żeby Karolek był szczęśliwym i, tak jak teraz, wciąż radosnym dzieckiem. A to jaką radość potrafią sprawić niepozorne i dla wszystkich banalne czynności, to tylko inni rodzice autystów zrozumieją. Dla nas są one osiągnięciami okupionymi ciężką pracą.

Ale po co mi ten blog? 

Bo zdarzają się chwile smutku, strachu, niepewności, poczucia niesprawiedliwości. Ale mówienie o autyzmie pozwala mi się z nim oswoić. Chciałabym również pokazać, że autyści to takie same dzieci, jak każde inne.

6 komentarzy:

  1. Znam to wszystko.
    My pierwszą diagnozę dostaliśmy jak Staś miał 18 mcy....ciągle mi powtarzali, że każde dziecko rozwija się w swoim tempie...nawet mąż tak sądził na początku. Teraz mamy już 3,5 roku i staramy się razem funkcjonować choć jest ciężko 💪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Domyślam się że lekko nie jest, u nas też pewnie nie będzie. Życzę siły i wytrwałości 🙂

      Usuń
  2. Bardzo podobna historia do naszej. W wieku 2 lat synek też nie mówił, ale też nie reagował na imię, kręcił przedmiotami i pojawił się wielki bunt dwulatka. Wszystko musiało być po jego myśli, w jego kolejności. Na początku nie rozumiałam czemu płacze wchodząc do domu, a okazało się, że on chciał pierwszy wejść i sam zapalić światło. Diagnozowaliśmy się prawie rok czasu. Teraz synek ma 4,5, dużo spokojniejszy jest i zaczyna powoli mówić :) Pojawiły się niestety ogromne wzdecia i bóle brzuszka. Jesteśmy w trakcie badań. W czwartek gastrolog - może nam pomoże. Pozdrawiam i życzę dużo spokoju i wytrwałości :) Świetny blog 👍

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za mily komentarz🙂 podobno kłopoty ze strony układu pokarmowego to częsta przypadłość u naszych dzieciaczków i pomaga odpowiednia dieta. Życzę zdrowia dla synka ☺️

    OdpowiedzUsuń
  4. Robisz świetną robotę tutaj Ela jesteś inspiracją

    OdpowiedzUsuń