kwietnia 28, 2021

Rok po diagnozie

Pierwsza rocznica... Bo oto rok temu Karol otrzymał diagnozę autyzmu. Czy coś się od tego czasu zmieniło? Jak dzisiaj patrzę na autyzm?

Pamiętam jak to było rok temu. 


Porady, konsultacje, badania i wreszcie otrzymaliśmy diagnozę. I pamiętam też, że ani diagnoza, ani sam autyzm nie były dla nas zaskoczeniem. Oboje z Tatą Karolka spodziewaliśmy się tego, byliśmy na to nastawieni. Miałam więc wcześniej czas się z tą myślą oswoić, a sama diagnoza była tylko formalnością i furtką do dalszych działań. Choć mimo wszystko gdzieś tam w głębi tliła się iskierka nadziei, że może jednak to nie to...

Ale diagnoza otworzyła nam drzwi do terapii. Karol otrzymał terapię w ramach WWR, a także kształcenie specjalne w przedszkolu i wsparcie nauczyciela wspomagającego. Nie ma tego za wiele, ale to już zawsze coś. I już wiedzieliśmy (mniej więcej) jak mamy postępować, czego się spodziewać i jak wspierać rozwój synka. A to naprowadziło nas na dobrą drogę ku rozwoju. 

Bo postęp od tego czasu jest niesamowity! Karolek stał się dużo bardziej komunikatywny. Dużo mówi, wyraża słownie swoje potrzeby. I rozumie już też coraz więcej. Można się z nim dogadać.
Stara się być samodzielny - sam je, chce się myć i ubierać. 

Co autyzm wniósł w moje życie?

1. Przede wszystkim cieszę się każdym dniem, który jest krokiem naprzód (czasem jest to zaledwie tylko pół kroku), który wywołuje uśmiech na tej małej twarzyczce.

2. Cieszę się z błahostek, doceniam małe (wielkie) rzeczy, które na pozór wydają się oczywiste a dla nas są wielkim krokiem.

3. Inne spojrzenie na świat - nie mam potrzeby dostosowywani się i przypodobania wszystkim wokół. Moje dzieci są sobą, nie próbujemy się dostosować do nikogo.

4. Większa tolerancja i zrozumienie dla "inności", akceptacja że każdy jest inny. Nie oceniam jeśli kogoś nie znam.

5. Większy dystans jeśli chodzi o opinię innych, ich ocenę i czasem krytyczne spojrzenia.


Po roku przyznam szczerze, że jest lepiej, niż sobie wyobrażałam. Na chwilę obecną Karol bardzo dobrze funkcjonuje. Ale ze strachem i niepewnością patrzę w przyszłość...

Nie czuję też żalu ani złości. Nie mam poczucia dramatyzmu. Nie jestem zła ani załamana. Nigdy też ani przez sekundę nie obwiniałam siebie, ani nikogo innego. Bo przecież nikt na autyzm nie ma wpływu. Poza tym uważam, że szybko i w odpowiednim momencie zareagowaliśmy.

Mam jednak poczucie, że brakuje wsparcia dla rodziców. Przynajmniej nam nikt nigdy go nie zaoferował, sama też jakbym go potrzebowała to nie wiedziałabym gdzie szukać.
Ubolewam również nad bardzo słabą psychiatrią dziecięcą w Polsce. Jest naprawdę niewielu specjalistów od autyzmu.

Trzymam kciuki za każdego, kto przechodził lub przechodzi podobna drogą. Życzę jak najwięcej tych dobrych momentów! 

2 komentarze:

  1. Że wzruszenie i podziwem czytam Twojego bloga, jesteście bardzo pozytywni silni dzielni i mądrzy życiowo, chyba ktoś gdzieś wiedział dając Wam takie doświadczenie w życiu, że daje je ludziom bardzo mądrym życiowo

    OdpowiedzUsuń